Zaczęło się bardzo niewinnie. Od chodzenia po górach ze znajomymi. Uwielbialiśmy wakacje spędzane na pokonywaniu górskich szlaków. W zasadzie to wzniesienia kochamy do dziś. Ja natomiast bardziej postawiłem na wspinanie. I wcale tego nie żałuję.
Skorzystać ze szkoły wspinaczkowej
Wspinaczką zaraziłem się jednak w dość nietypowy sposób, bo w parku rozrywki, w którym dostępna była ścianka. Dodam, że była to bardzo prosta ścianka, bardzo amatorska. Tak spodobało mi się wchodzenie na coraz wyższy poziom, że postanowiłem się sprawdzić w bardziej profesjonalnych warunkach. Dobrze że istnieją kluby wspinaczkowe. Można w nich poćwiczyć, sporo się nauczyć i oczywiście poznać świetnych ludzi. Potem stwierdziłem, że fajnie będzie zrobić kurs, zresztą w pewnym momencie była to konieczność, by dalej się rozwijać i kontynuować przygodę ze wspinaniem. Okazało się, że szkoła wspinania to fajna sprawa. Podczas tego typu szkoleń fachowcy uczą asekuracji, podstaw praktyki, jest też teoria, a z czasem oczywiście coraz więcej zajęć praktycznych. Zresztą wybór kursów jest dość szeroki. Podstawowe kursy dla amatorów trwają krótko, ale można się nauczyć podstawowych metod, na przykład na sztucznej ściance. Ja wolałem spróbować czegoś więcej, więc zdecydowałem się na kurs w terenie. Na początek wybrałem taki na prostych drogach wspinaczkowych, posiadających punkty asekuracyjne. W tym momencie już na serio złapałem bakcyla i wspinanie zaczęło zajmować sporą część mojego życia. Przeszedłem jeszcze kurs skałkowy, a już za chwilę planuję jeszcze kurs taternika.
Wspinanie może stać się znakomitym hobby, czasem nawet niespodziewanym. Przy okazji to aktywny styl życia. Można więc się spełniać na kilku płaszczyznach. I gwarantuję, że to aktywność, która wciąga na całego. Na ścianki i skałki chce się wracać.