Mam wspaniałe dzieci. Nigdy nie przysparzały mi większych problemów i zawsze byłam z nich dumna. Wychowywałam je nagradzając, a nie karcąc. Albo karma wraca, albo moje wychowanie jest lub było skuteczne, bo na dzień matki otrzymałam od nich wspaniały prezent.
Szczecin: moja przygoda z mezoterapią
I nie było dla mnie ważne to, że był to karnet na zabiegi mezoterapii, ale dedykacja do bonu. Pisały, że doceniają to ile dla nich poświęciłam. Że one nie widzą zmarszczek, na które ja narzekam, ale jeśli chcę by one zniknęły to dostaję od nich ten bon. Sama o mezoterapii nie wiedziałam chyba nic. Nigdy nie korzystałam z medycyny estetycznej choć miałam taką ochotę. Zawsze jednak ważniejsze były potrzeby dzieci. By nie wyjść na kompletną ignorantkę musiałam trochę poczytać w internecie o tej metodzie odmładzania skóry. Pod hasłem: mezoterapia szczecin znalazłam kilka wyników. Weszłam na strony internetowe i tam przeczytałam o metodach bezigłowych, igłowych, o tym komu zabieg jest szczególnie polecany. Oczywiście spełniłam wszystkie kryteria. Moja skóra wręcz błagała o zainteresowanie. Zniszczone od wody dłonie, przesuszona twarz od słońca, zwiotczała skóra na szyi to rzeczy, których nie widzi się biegnąc na wywiadówkę między pracą, a szykowaniem kolacji dla dzieci. Teraz mogłam zrobić coś dla siebie. Wybrałam jedną z firm, bo nie miałam jej narzuconej, zadzwoniłam i umówiłam się na wizytę. Po kilku dniach, po wyjściu z salonu sama siebie nie poznawałam. Wyglądałam na dziesięć lat młodszą i kilka cm szczuplejszą. Czułam się piękna.
Sama nigdy bym się nie porwała na taki „wypad”. Moje dzieciaki nie tylko mnie kochają, ale poczuły też co dla mnie jest dobre. Chodziłam uśmiechnięta ciągle przez kilka dni. I reszcie domowników, mój nastrój, również się udzielał.