Praca bywa stresująca, nieraz nawet bardzo. Żyjemy w biegu, nie oglądamy się za siebie, tylko ciągle ciągniemy do przodu. Każdy może zwariować. Tak się stało właśnie ze mną. Wpadłam w jakieś załamanie nerwowe, z powodu chronicznego stresu.
Domki i leczniczy wyjazd
Chudłam z tych nerwów i nie mogłam wrócić do normalności. Szef wysłał mnie na przymusowy urlop, żebym się porządnie zregenerowała. Miło z jego strony, ale kompletnie nie wiedziałam, gdzie się wybrać. Moja przyjaciółka poleciła mi Zakopane, ponieważ ma tam rodzinę i zna niezłe domki w górach, bo często w różnych bywała. Postanowiłam przystać na jej propozycję wspólnego wyjazdu. To była dla mnie taka nowość, że nie musiałam się nigdzie spieszyć, i spokojnie dojechałyśmy na miejsce. Żar kominka uspokajał mnie i koił nerwy. Do tego nic nie musiałam robić. Miałam cały tydzień błogiego lenistwa. Żadnego prania, sprzątania, gotowania i przygotowywania się na następny dzień do pracy. Dostałam bardzo miękkie łóżko, pełne różnych narzut, na którym czytałam sobie książki. Och, jak dawno nie miałam na nie czasu, i zapomniałam, jaka to jest przyjemność poczytać sobie coś kompletnie niezwiązanego z zawodem. Przyjaciółka wyciągała mnie na różne zabawy, akcje, i zwykłe zakupy. Zapomniałam, jak zakupy mogą sprawić radość kobiecie. Wybierałam sobie fajne owcze dywaniki, i różne ciupagi w prezencie dla najbliższych. Kupiłam też pocztówki. Przyjaciółka rozumiała, że największą przyjemność sprawiało mi po prostu siedzenie w domku, bo rekomendowane przez wielu domki w Zakopanem były naprawdę bardzo kojące i cieszyłam się, że nigdzie nie muszę zaraz biec, ani jechać.
Takie chwile spokoju właśnie były mi potrzebne. Brak jakichkolwiek zmartwień. Dobrze, że szef wysłał mnie na ten wypoczynek, ponieważ brakowało mi właśnie tego spokoju i lenistwa. Praca może czasem zmęczyć.